środa, 7 maja 2014

Ja nie żyję, ja po prostu zabijam czas - czekając na coś co się nie wydarzy.

Kiedy obudziła się rano, dom był pusty. Mama poszła pewnie do szpitala, albo w ogóle z niego nie wróciła. Kardiochirurg ma masę pracy. Poprawiła poduszkę mokrą od łez i zeszła na dół do kuchni. Zaparzyła sobie kawę, ale jej nie tknęła. Jeździła palcem po krawędzi kubka i analizowała wczorajsze popołudnie. Wzrok miała utkwiony w kroplach deszczu, które zbierały się na szybie. Nagle zerwała się na równe nogi przestraszona dźwiękiem komórki. Uśmiechnęła się do siebie widząc na ekranie twarz Marcina. 
- Cześć Hania, powinienem się obrazić za wczoraj. Kiedy ty wyszłaś? Nie było cię już w połowie pierwszego seta.
- Przepraszam, nie miałam nastroju.
- Następnym razem nie będę cie spuszczał z oczu.
- Nie wiem, czy będzie następny raz.
- Aż tak ci się nie podobało?
 - Nie, nie to miałam na myśli. Proszę, zmieńmy temat. Idę dziś na rozmowę kwalifikacyjną. Mam nadzieję, że będziesz trzymał kciuki.
- Oczywiście, ale jestem pewien, że cię przyjmą.
- Nie mów tak, bo się nie uda.
- Hania, nie ma drugiego takiego architekta, jak ty. Firmy powinny bić się o ciebie.
- Jakoś tego nie robią, ale dzięki.
- Nie masz za co dziękować, taka jest prawda.
- Dziękuję, że jesteś. Nie mam pojęcia, jak radziłam sobie bez ciebie w Stanach. 
Odłożyła słuchawkę i poszła wziąć prysznic. Kiedy zamykała oczy, widziała twarz Michała. Teraz była pewna, że jej nie zapomniał. Sprawiła mu tyle cierpienia kilkoma słowami. Powinna nad sobą pracować. To zdecydowanie nie powinno było się wydarzyć. Pluje sobie w twarz, bo wie, że tak się nie postępuje. To prawda, że zawsze była bezpośrednia, ale czasem naprawdę jej to przeszkadzało i komplikowało życie. Chciałaby chociaż raz zrobić coś, czego by nie żałowała. Czy to naprawdę jest aż tak trudne?
*
To niesamowite, że jedno zdanie „Czekaliśmy właśnie na kogoś takiego, jak pani.” może poprawić humor na cały dzień. Biuro projektowe jedno z najlepszych w Bełchatowie chce mieć ją u siebie. Kupiła wino i pobiegła do brata z dobrą wiadomością. Kiedy tylko otworzył jej drzwi rzuciła mu się na szyję omal nie rozbijając butelki.
- Mam pracę! Zaczynam od przyszłego tygodnia!
- A nie mówiłem?
- Dobra, przestań już gadać tylko otwórz wino, mamy co oblewać.
- A mama?
- Dzwoniłam do niej. Ma dziś jeszcze dwie operacje, wróci późno.
- Mówiłaś komuś jeszcze?
- Tak, dzwoniłam do taty. Ledwie go zrozumiałam jest gdzieś w Azji.
- A Monika?
- Co Monika?
- Pochwaliłaś jej się?
- Ona nie chwaliła mi się nowym związkiem. Nie rozmawiajmy o niej, dobra?
- Hania, to nasza siostra, może czas schować dumę do kieszeni? Kiedyś byłyście nierozłączne.
- Marcin, proszę. Wiesz jak było. To nie ja wszystko zepsułam.    
Wspomnienia o ostatnich latach spędzonych w Nowym Jorku na nowo psują jej humor. Demony powracają i nie pozwalają się wyluzować i cieszyć nową pracą. Równie szybko, jak wpadła do mieszkania brata, wypada z niego. Nie potrafi dzielić z nim radości i nawet najszczersze „przepraszam” nie poprawia sytuacji. Zatrzaskuje za sobą drzwi i kieruje się do osiedlowego sklepiku po kolejną butelkę wina. Otwiera ją w parku. Na tej samej ławce, na której spotkała Oliwiera. Pociąga kilka sporych łyków i pozwala słonym łzom spływać po policzkach. Jest zbyt ciemno, by ktokolwiek mógł je zobaczyć. Dla pewność nakłada jeszcze na głowę kaptur i znów wlewa w siebie wino. Zaciska zęby, by nie zacząć krzyczeć. Coś rozrywa ją od środka. Cierpi przez wszystkich tych, którzy stanęli na jej drodze. Po raz kolejny sięga po butelkę, chce się upić i zapomnieć. Kiedy ma ją tuż przy wargach słyszy za sobą kroki. Odwraca się i widzi mężczyznę, który tak jak ona ma na głowie kaptur, mimo to poznaje go. Siada tuż obok niej i zabiera jej butelkę pociągając łyk wina.
- Nie powinnaś tyle pić, nie w takim miejscu.
- Co ty tu robisz? – patrzy na niego zdezorientowana.
- Mógłbym cię zapytać o to samo.
Odwraca się i spogląda prosto w jej oczy. Nie może znieść tego widoku, spuszcza wzrok i obserwuje liście leżące na ziemi.
- Michał, przepraszam.
- Nie przepraszaj, jesteś pijana.
- Nie na tyle, by nie myśleć racjonalnie. Przepraszam, nie powinieneś usłyszeć takich słów.
- Może mi się należało, może miałaś rację.
- Nie.
Wstaje gwałtownie z ławki, ale alkohol na tyle namieszał jej w głowie, że po chwili zachwiania ląduje w ramionach Michała.
- W porządku?
- Tak, po prostu zakręciło mi się w głowie.
- Może ci pomogę? Powinnaś chyba już pójść do domu.
- Michał, mógłbyś kupić mi wódkę?
*
Idą obok siebie, ramię w ramię. Jeszcze wczoraj spoglądali na siebie z bólem. Co się zmieniło? Może to alkohol dodał im odwagi do powiedzenia tego, co naprawdę myślą. Może to wcale nie było takie trudne. Droga do domu jest dość długa. Znajduje się on na drugim końcu miasta. Kiedy w końcu docierają do domu jest północ.
- Wejdziesz?
- Nie chcę przeszkadzać o tej porze.
- Daj spokój będę sama, moja mama na pewno nie wróci do rana. Będzie mi miło, jeśli dotrzymasz mi towarzystwa.
- W takim razie czemu nie.
Czując na swojej szyi jego ciepły oddech odwraca się szybko.
- Oczywiście chodzi mi o rozmowę, nic więcej. Rozumiesz?
Patrzy na niego pytająco. Nie jest pewna, czy zrozumiał jej aluzję. On uśmiecha się delikatnie.
- Tylko rozmowa. Rozumiem.
Oddycha z ulgą, ale nagle w jej głowie znów zapala się czerwona lampka, jeszcze bardziej wyraźna, niż poprzednio.
- Mój Boże, a co z Oliwierem? Mam nadzieję, że nie jest teraz sam w domu.
- Nie, jest ze swoją mamą.
Spokojnie odpowiada na jej pytania i uśmiecha się raz po raz widząc jej panikę, kiedy wypowiada kolejne słowa.
- A ona nie będzie miała nic przeciwko, że tu jesteś.
- Na pewno nie. Nie jesteśmy razem.
- Przepraszam, nie wiedziałam.
- Nie musisz przepraszać. Tak czasem bywa.
- Tak, tak wiem. Teraz już wiem, co czuje Oli. Też mam porąbaną rodzinę.
Zamilkła na chwilę, by za moment znów się zarumienić i uderzyć się ręka w czoło.
- Przepraszam, nie to chciałam powiedzieć. Lepiej nic już nie będę mówić.
- Zdecydowanie za często mnie przepraszasz.
- Michał, masz do mnie żal?
Popatrzyła na niego i widziała, jak nagle posmutniał i odwrócił wzrok.
- Proszę, chce wiedzieć, czy masz mi za złe to, że tak potraktowałam cię w parku. Wiem, że nie powinnam, ale miałam zły dzień, musiałam się wyżyć, a ty stałeś się ofiarą. Nie planowałam tego.
- Wiesz, trochę zabolało. Nikt jeszcze mi tego nie powiedział, a może powinienem to usłyszeć. Ostatnio zbyt wiele spraw stawiałem przed Oliwierem, a to on jest dla mnie najważniejszy. Potrzebowałem takiego kopa, jakiego ty mi dałaś.
Zaśmiała się. Martwiła się, że zraniła Michała, a tymczasem dała mu nową siłę. Zdecydowanie coś było z nią nie tak.
- No a ty? Z tego, co zdążyłem się zorientować, nie chwalisz zbytnio swojej rodziny.
- Nie ma za co ich chwalić. Mam matkę – kardiochirurga, która chce zbawić świat i zawsze stawiała swoich pacjentów przed nami. Ojciec to światowej sławy fotograf. Jeździ po całym świecie i nigdy nie ma go w domu, a nieobecność rekompensuje pamiątkami z całego świata. Z siostrą od ponad roku nie utrzymuje kontaktów, a brat stara się to wszystko jakoś  naprawić.
- No nieźle.
Po chwili zamyślenia oboje wybuchli gromkim śmiechem.
Siedzieli jeszcze długo rozmawiając o życiu, radościach i smutkach albo tak po prostu milczeli. Rozstali się nad ranem. Umówili się na kolejne spotkanie, po nich przyszło kilka następnych. Być może były to randki, być może zwykłe spotkania dwójki przyjaciół. Mimo niezbyt udanego początku znajomości dobrze się rozumieli i wspaniale czuli się w swojej obecności.
__________________________

niewielki obrót sprawy i mała sielanka, możecie być pewni, chwilowa.  

4 komentarze:

  1. niestety za bycie totalnie szczerym w tych czasach i niechęć stwarzania pozorów dostaje się same problemy ;/ lecz to głównie dlatego, że ludzie nie chcą przyjąć pewnych faktów do wiadomości no właśnie tak było z Michałem, ale po czasie w końcu zrozumiał ;) każda rodzina jest na swój własny sposób porąbana, ale przecież jej się nie wybiera :) sama jestem ciekawa jak to dalej będzie wyglądało, więc czekam niecierpliwie ;d trochę nie mogę doczekać się tego zapowiedzianego, nadchodzącego dramatu ^^ tak wiem, brutal ze mnie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak szczerze, to ja nie mogę się doczekać, kiedy go dopracuję, także pjona. :D
      możesz być pewna, nie będzie cukierkowo. :)

      Usuń
  2. Super rozdział ;)
    Natrafiłam na twojego bloga dzisiaj i od razu mi się spodobał.Możesz być pewna,że będę tu zaglądać dość często.
    Ciekawi mnie jaki dramat czeka ten blog.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*
    P.s.
    Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach ?
    Z góry dziękuję ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurcze, strasznie się cieszę, że Ci się spodobało i ma nadzieję, że Cię nie zawiodę. :)
      co do dramatu, to sama się go boję.
      Z wielką przyjemnością będę Cię informować. :)

      Usuń