Promienie słońca walczą z liśćmi na drzewach, by
dostać się do najbardziej odległych zakamarków. Ptaki śpiewają przeraźliwie
głośno i wesoło. Wszystko wokół jest zbyt piękne, zbyt sielankowe. Zakochani są
wszędzie. Ci bardzo młodzi obściskują się tam, gdzie „nikt ich nie widzi”,
trochę starsi spacerują trzymając się za ręce i szepcząc sobie raz po raz miłe
słówka, a ci z włosami pokrytymi szarością patrzą na siebie z wielką miłością w
oczach. Trawa się zieleni, kwiaty kwitną, plac zabaw jest pełen dzieci. Idylla.
Co tam robi ona? Wyrwana z nowojorskiej codzienności
idealistka. Nie wie, co to miłość, irytuje ją zachowanie szczęśliwych
zakochanych. Biegnie przed siebie z czapką, której daszek zakrywa jej twarz. W
słuchawkach rozbrzmiewają ulubione melodie. Ktoś kiedyś jej powiedział, że
ludzie, którzy uprawiając jogging słuchają muzyki są tchórzami, uciekającymi od
własnych myśli. Ona tak bardzo chciałaby być takim tchórzem, ale nie potrafi. Nie
potrafi oderwać się od wspomnień. I teraz tak bardzo chciałaby, żeby spadł ten
cholerny deszcz i ukrył jej łzy…
Kilka dni temu wróciła z miasta, gdzie życie wygląda
zupełnie inaczej, niż gdziekolwiek indziej. Z miasta, które na nic nie czeka,
do niczego nie wraca. Miasta, które nigdy nie śpi. I chociaż nie powiodło jej
się tam, to jej serce zostało na Brooklynie. A tutaj? Wszystko jest inne.
Zdecydowanie ten park nie umywa się do Central Parku.
Kiedy ominęła plac zabaw i skręciła w inną alejkę
zobaczyła siedzącego na ławce małego chłopca. Spod czapki supermena wystawały
kosmyki jasnych włosów. Miał około sześciu może siedmiu lat. Kiedy podbiegła
bliżej zobaczyła w jego błękitnych oczach łzy. Przykucnęła przed nim i położyła
dłonie na jego szczupłych kolanach.
- Hej, superbohaterowie nie płaczą. Co się stało? Zgubiłeś się?
Poczuła na sobie jego ciekawe spojrzenie.
- Nie. Wiem, gdzie jest plac zabaw. Przyszedłem tu z tatą. Często mnie tu zabiera.
- No to co jest? Dlaczego jesteś smutny?
- Mama cały czas kłóci się z tatą.
- Ej, ale na pewno cię kochają. Głowa do góry. Chodź, poszukamy twojego taty.
Chwyciła malca za rękę, a w drugiej trzymała jego niebieską czapkę. Czuła sympatię do chłopca, ale było jej go żal. Cierpi przez nieporozumienia między rodzicami. Sama wie, jak to jest, chociaż jej rodzice rozstali się, kiedy była dorosła. Biorąc chłopca na ramiona czekała, aż mały wypatrzy w tłumie swojego ojca. Kiedy wskazał na wysokiego bruneta zajętego rozmową przez telefon, była pewna, że nie zauważył zniknięcia syna. Podeszła do niego pewnie i postawiła małego na ziemi. Kiedy mężczyzna zdezorientowany popatrzył w jej stronę zatopiła się w jego oczach. Były takie same, jak jego syna. Może trochę bardziej smutne, przygaszone, jakby straciły coś, co nadawało im błysk i radość. Zebrała się w sobie szybko.
- To chyba pańska zguba.- powiedziała wskazując na chłopca.
- Zguba? – zapytał zaskoczony.
- Nie bardzo się na tym znam, ale dzieci w tym wieku potrzebują trochę więcej uwagi.
- Przepraszam, ale o co Pani chodzi?
-Chodzi mi o to, że Pana syn siedzi i płacze w jakiejś kompletnie pustej alejce, podczas gdy Pan woli pogadać sobie przez telefon. – czuła, jak rośnie w niej wściekłość. Ściskając w dłoni czapkę chłopca wyładowywała na jego ojcu całą złość, jaka zgromadziła się w niej przez ostatnie miesiące.
- W takim razie dziękuję Pani, że zajęła się moim synem. Przepraszam ale nie mogę dalej prowadzić tej przemiłej pogawędki. Do widzenia.
Irytuje ją spokój faceta i gdyby nie jego wzrost, który wzbudza respekt, na pewno dałaby mu w twarz.
- Wie Pan co? Pora dorosnąć do roli ojca.
Popatrzył na nią i widziała, że jego oczy stają się jeszcze bardziej smutne, niż były. Ugryzła się w język. Nie to chciała powiedzieć. Mimo wszystko, nikt nie zasługuje na takie słowa.
- Chodź Oli, idziemy. – mężczyzna chwyta syna za rękę i odchodzi. A ona zostaje tam sama. Nim spostrzegła, że nadal trzyma w dłoni niebieską czapeczkę ze znaczkiem supermena, obaj zniknęli z jej pola widzenia. Po policzku dziewczyny znów popłynęły łzy. Dlaczego nie potrafi już z nikim rozmawiać?
- Hej, superbohaterowie nie płaczą. Co się stało? Zgubiłeś się?
Poczuła na sobie jego ciekawe spojrzenie.
- Nie. Wiem, gdzie jest plac zabaw. Przyszedłem tu z tatą. Często mnie tu zabiera.
- No to co jest? Dlaczego jesteś smutny?
- Mama cały czas kłóci się z tatą.
- Ej, ale na pewno cię kochają. Głowa do góry. Chodź, poszukamy twojego taty.
Chwyciła malca za rękę, a w drugiej trzymała jego niebieską czapkę. Czuła sympatię do chłopca, ale było jej go żal. Cierpi przez nieporozumienia między rodzicami. Sama wie, jak to jest, chociaż jej rodzice rozstali się, kiedy była dorosła. Biorąc chłopca na ramiona czekała, aż mały wypatrzy w tłumie swojego ojca. Kiedy wskazał na wysokiego bruneta zajętego rozmową przez telefon, była pewna, że nie zauważył zniknięcia syna. Podeszła do niego pewnie i postawiła małego na ziemi. Kiedy mężczyzna zdezorientowany popatrzył w jej stronę zatopiła się w jego oczach. Były takie same, jak jego syna. Może trochę bardziej smutne, przygaszone, jakby straciły coś, co nadawało im błysk i radość. Zebrała się w sobie szybko.
- To chyba pańska zguba.- powiedziała wskazując na chłopca.
- Zguba? – zapytał zaskoczony.
- Nie bardzo się na tym znam, ale dzieci w tym wieku potrzebują trochę więcej uwagi.
- Przepraszam, ale o co Pani chodzi?
-Chodzi mi o to, że Pana syn siedzi i płacze w jakiejś kompletnie pustej alejce, podczas gdy Pan woli pogadać sobie przez telefon. – czuła, jak rośnie w niej wściekłość. Ściskając w dłoni czapkę chłopca wyładowywała na jego ojcu całą złość, jaka zgromadziła się w niej przez ostatnie miesiące.
- W takim razie dziękuję Pani, że zajęła się moim synem. Przepraszam ale nie mogę dalej prowadzić tej przemiłej pogawędki. Do widzenia.
Irytuje ją spokój faceta i gdyby nie jego wzrost, który wzbudza respekt, na pewno dałaby mu w twarz.
- Wie Pan co? Pora dorosnąć do roli ojca.
Popatrzył na nią i widziała, że jego oczy stają się jeszcze bardziej smutne, niż były. Ugryzła się w język. Nie to chciała powiedzieć. Mimo wszystko, nikt nie zasługuje na takie słowa.
- Chodź Oli, idziemy. – mężczyzna chwyta syna za rękę i odchodzi. A ona zostaje tam sama. Nim spostrzegła, że nadal trzyma w dłoni niebieską czapeczkę ze znaczkiem supermena, obaj zniknęli z jej pola widzenia. Po policzku dziewczyny znów popłynęły łzy. Dlaczego nie potrafi już z nikim rozmawiać?
_____________________________________
W przerwie między bólem serca po porażce i godzeniem się ze srebrem.
Pozdrawiam :*
bohaterowie i zarys historii, który gdzieś tam kiełkuje mi w głowie zapowiada się ciekawie :) trochę się rozumiem z główną bohaterką. gdy nie chcesz, a ranisz niewinnych ludzi...ogółem na prawdę baaaaardzo mi się spodobało i na pewno zostaję na dłużej :) a dziecko nie powinno cierpieć z powodu chwilowej bądź nie, głupoty rodziców ;/
OdpowiedzUsuńdawaj następny !!!!!!! :D serio rzadko można spotkać tak wciągające od samego początku opowiadania :) ściskam i całuje ;* ~Nadzieja